poniedziałek, 24 marca 2014

2. Niczym siostra

Wolność. Zastanawialiście się czasem co tak naprawdę oznacza to słowo? Przecież niby każdy ma wolność słowa, każdy może robić co chce, ale gdy powiesz za dużo może spotkać cię kara. Gdy zrobisz coś złego także możesz zostać ukarany. Więc czym tak naprawdę jest wolność? Czy każdy człowiek jest do końca wolny? To pytanie od zawszę będzie z nami i nikt tak naprawdę chyba nie znajdzie na nie odpowiedzi. Nie wiedziała ile czasu już spędziła w tym pokoju. Nie było tu okien, były za to drzwi. Jedne od łazienki, a drugie nie otwierane nigdy, skąd dostawała posiłki. Nie wiedziała kiedy ostatni raz kogokolwiek widziała. Miała wrażenie jakby siedziała już tu całą wieczność i miała już więcej nie ujrzeć słońca. Nie rozumiała tylu rzeczy, tak bardzo chciała znów ujrzeć twarz ojca, by wytłumaczył jej wszystko. Pukanie do drzwi, spojrzała w tamtą stronę zdziwiona. Nikt tu nigdy nie pukał, zawsze drzwiczki małe były otwierane i podawane jej jedzenie, nawet nie wiedziała kto podawał jej posiłki. Po chwili drzwi zaskrzypiały, a w nich ujrzała tak dobrze znaną jej twarzyczkę. Zlękła się i po chwili już jej ciało samo podniosło się z krzesła na którym siedziała i znalazła się tuż przy chłopcu.
-Finn- szepnęła otulając go ramionami. Jego drobne ciałko wtuliło się w nią, a ona poczuła że chłopiec drży. Pierwszy raz widziała go w takim stanie. Zawsze próbował być dorosły, ale dziś znów był małym chłopcem. Znów spojrzała na jego twarz i delikatnie dotknęła dłonią jego policzka. Nie płakał chociaż oczy miał delikatnie zaczerwienione. Jego twarz była pocięta, jakby ktoś go pił, na rękach miał siniaki, a jej serce pękało z bólu widząc go takiego. Wstała i trzymając go za rękę zaprowadziła go do łóżka gdzie go tam posadziła. Poszła do łazienki gdzie wzięła miskę, nalała ciepłej wody i wzięła szmatkę gazową. Musiała delikatnie go przemyć. Wróciła do pokoju i podeszła znów do chłopca. Zaczęła przemywać jego twarzyczkę a potem ręce. Wzięła dzbanek z wodą, nalała jej do szklanki i podała mu. Po chwili kazała mu się położyć, a sama usiadła koło niego i delikatnie głaskając go po głowię pozwoliła mu zasnąć. Tak bardzo chciała wiedzieć co się dzieję poza tym pokojem. Co wydarzyło się jej małemu ochroniarzowi, co tamten człowiek miał na myśli mówiąc że została sprzedana. Chciała ujrzeć słonce, uśmiechy dzieci biegających po targowisku. Spojrzała na śpiącą twarzyczkę Fina i delikatnie się uśmiechnęła, a z jej gardła zaczęła wydobywać się melodia…
Śpiewając zamknęła oczy wyobrażając sobie jak wychodzi za mury królestwa. Jak zatacza koła na zielonej łące. Jak śpiewa razem z ptakami różne melodie. Jak poznaje swoją prawdziwą miłość. Ale rzeczywistość była inna, smutniejsza. Nie było zielonej łąki na której by mogła podziwiać piękne widoki, na której mogłaby być beztroska. Nie było nikogo komu mogłaby podarować swe serce. Otworzyła delikatnie oczy, a z jej oczu popłynęła jedna łza. Była tu sama w tych czterech ścianach. Musiała liczyć tylko na siebie, to nie ona miała być ochraniana, ale ona musiała chronić to co kocha.  Usłyszała szmer i od razu się odwróciła. Zmarszczyła twarz widząc tę twarz. Mimo że widziała ją tylko przez krótką chwilę, to wyryła się w jej pamięci. Wstała powoli prostując się i spojrzała na swojego gościa gniewnym spojrzeniem.
-Czego tu szukasz?- zapytała oschle. Nie czuła się zbyt swojo. Czuła jak jego czerwone oczy błądzą po jej ciele. Czuła się przy nim taka obnażona, jakby mógł przejrzeć ją na wylot.
-Wybacz że dopiero teraz, ale chyba chciałaś wyjaśnień- powiedział zabierając jedno krzesło od stolika które znajdowało się w pomieszczeniu i usiadł na nim i wskazał dłonią by dziewczyna także usiadła. Przez chwilę stała przed nim i rozmyślała, ale zrezygnowana w końcu także usiadła. Patrzył uważnie na każdy jej ruch, a z jego twarzy nie schodził delikatny uśmiech.
-A więc?- ponagliła go widząc że mu niezbyt się spieszy.
-Jest już wieczór, dziś jest pełnia- powiedział patrząc przez chwile na ścianę. Nie rozumiała po co jej to mówił, ale przynajmniej wiedziała jaka jest teraz pora. Chciała zapytać ile czasu tu spędziła, ale teraz nie to było najważniejsze.
-Co miałeś na myśli mówiąc że ojciec mnie sprzedał? Czego chcesz ode mnie? Po co tu przybyłeś?- pytania jakby same wyleciały z jej ust, a dłonie zacisnęły się delikatnie na sukni. Chłopak uśmiechnął się znów i usiadł bardziej prosto i spojrzał jej prosto w oczy.
-Dużo pytań, ale tak piękna pani dostanie odpowiedzi, ale zacznijmy od początku. A więc jestem książę Ryu, pochodzę z dość dalej położonego królestwa i proszę mi wybaczyć, ale panienka zamknięta w tym murze nie będzie wiedzieć gdzie to wiec nie ma sensu tłumaczyć. Co miałem na myśli mówiąc że ojciec cię sprzedał? Oczywiście to co to znaczy. Wybrał się kiedyś do mojego kraju i poprosił o pomoc, chciał utrzymać swoje królestwo piękne i czyste, a więc pomogłem za delikatną zapłatą. A zapłatą okazałaś się ty. Byłaś jeszcze wtedy za młoda, ale przybyłem by odebrać coś co teraz należy do mnie. A więc przybyłem tu po ciebie i jeszcze jedną rzecz. – nachylił się delikatnie w jej kierunku i założył palce na palce i oparł na nich brodę-  a co chcę od ciebie? To proste, byś poświęciła swe czyste życie dla mojej przeklętej duszy- po tych słowach uśmiechnął się ciepło w jej stronę…

Od kilku godzin był już w Tokio i nie wiedział za bardzo co ze sobą zrobić. Rozdzielił się z przyjaciółmi bo każdy chciał zobaczyć się ze swoją rodziną, ale on nie potrafił. Bał się pokazać w domu? Nie, ale nie potrafił tam postawić swojej nogi. Gdy tylko widział swój dom to przypominało mu się wszystko co się kiedyś wydarzyło. Przypominała mu się cała tragedia. Podniósł delikatnie głowę i naciągnął kaptur bardziej na głowę. Spojrzał na zachodzące słońce i zamknął na chwilę oczy.
-Ej czy on nie jest gorący?- usłyszał szept i prychnął cicho. Nie mógł nawet chwili pobyć sam, lepiej jak się stąd zmyje za nim dowiedzą się kim jest. Zaczął iść mało zatłoczonymi uliczkami. Wszystko mu się przypominało. Szkoła, przyjaciele, rodzina. Wiedział gdzie nogi go niosą i nie mógł się już doczekać by znów zobaczyć ten budynek. Miejsce jego najlepszych wspomnień związanych z tym miejscem. Jego kroki powoli stawały się coraz wolniejsze, aż w końcu zatrzymał się. Poczuł delikatne uczucie w sercu widząc stary budynek. Nic nie zmienił się przez ostatnie lata, stał się jedynie dużo starszy. W tym momencie nie potrafili jednak podejść bliżej, coś go zatrzymywało. Przecież to jedyne miejsce gdzie kiedyś mógł poczuć się wolny. Westchnął i chciał zawrócić, ale poczuł czyjeś ręce na swojej kurtce. Odwrócił wzrok i jego oczy napotkały małą dziewczynkę. Jej srebrne oczy przyglądały mu się uważnie, a małe usta były ułożone w szeroki uśmiech.
-Sasuke-san?- szepnęła niepewnie, na co on tylko kiwnął głową. Skarcił się za to bo przecież mógł zaprzeczyć i stąd jak najszybciej odejść.
-Mimi-znów się odezwała, a jej uśmiech zrobił się jeszcze większy. Spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. Ona tylko westchnęła i pokazała na siebie palcem.
-Moje imię, Mimi- dopiero wtedy coś do niego dotarło. Kucnął przy niej i poczochrał delikatnie jej ciemne zielone włosy.
-Ale wyrosłaś- powiedział nie mogąc jej do końca poznać. Jak ostatnim razem ją widział wydawała się jakby dopiero co z pieluch wyrosła, a tu już wyglądała dużo doroślej.
-Wejdziesz?- zapytała śmiejąc się pod nosem. Zastygł chwilę w bezruchu i posłał jej delikatny uśmiech. Chwyciła go za dłoń i zaczęła prowadzić ku wejściu do pomieszczenia. Nie był tu odkąd opuścił Tokio i Japonię. Zastanawiał się czy może w środku coś się zmieniło. Gdy tylko znaleźli się pod drzwiami, nabrała powietrza do płuc i trochę się obawiając wszedł do środka. Drzwi cicho zaskrzypiały, a do jego uszu dotarła muzyka puszczona z radia i rozmowy różnych ludzi. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zdziwił się trochę, że odkąd opuścił Tokio to miejsce w ogóle się nie zmieniło. Poczuł że mała dziewczynka puściła jego dłoń i zaczęła kierować się w stronę zaplecza. Nie czekając dłużej poprawił kaptur na swojej głowię i ruszył za nią.
-Papo!- usłyszał jej głosik i wszedł za nią do pomieszczenia za barem. Widział zdziwiony wzrok dość młodego mężczyzny. Uśmiechnął się pod nosem i ściągnął kaptur.
-Witaj wujku- powiedział spokojnie patrząc na zatroskana twarz mężczyzny. Ciemnowłosy podszedł bliżej i uściskał młodego Uchihe.
-Sasuke, wróciłeś!- powiedział zadowolony, patrząc na twarz młodzieńca.
-Trzeba w końcu zmierzyć się z rzeczywistością- powiedział z nutką chłodu w głosie, a twarz jego wujka posmutniała trochę, ale po chwili znów pojawił się na niej uśmiech.
-Jeśli chcesz na razie możesz mieszkać u mnie, wiesz że twój pokój jest dalej wolny- odparł i pogłaskał swoją córeczkę po głowię- Mimi cię zaprowadzi i da twoje stare klucze.
Nie pokazał tego po sobie, ale ta propozycja bardzo go uszczęśliwiła. Jak na razie swoje bagaże zostawił w jednym z hoteli i wybrał się na spacer. Nie był gotowy na powrót do domu, nie był gotowy by znów ujrzeć swój dom rodzinny.
-Dziękuje- szepnął, a jego wujek znów posłał mu ciepły uśmiech. Położył mu dłoń na ramieniu.
-Jesteśmy rodziną, zawsze możesz na mnie liczyć- po tych słowach odwróciła się na pięcie i wrócił do swoich zajęć. Wiedział że poświeciłby mu więcej czasu, ale był teraz w pracy i nie mógł porzucić swoich obowiązków nawet jeśli był tu szefem.
-Na dzisiaj skończyłam- usłyszał tak dobrze znany mu kobiecy głos i odwrócił się z lekkim uśmiechem.
-Cześć mała- powiedział spokojnie, a dziewczyna zarumieniła się lekko i od razu do niego przytuliła.
-Wróciliście- szepnęła szczęśliwa przez łzy
-Nie dawno- odparł i otarł łzy z jej policzka. Musiał przyznać że przez te dwa lata ich nieobecności dziewczyna wyładniała i stała się dużo dojrzalsza.
-Wszyscy?- zapytała pełna nadziei, a on cicho się zaśmiał.
-Dzięki niemu, musiał wyrównać tu wszystkie sprawy, znów przesadziła podobno- powiedział dość cicho, a dziewczyna rozumiejąc kiwnęła tylko głową.
-Zagrasz tu znów?- zadała kolejne pytanie, a on jakby wpadł w trans patrząc na jedno ze zdjęć które dopiero teraz zauważył. Był na nim On i jego najlepsi kumple. Naruto stał na przodzie z mikrofonem, za nim zaraz On z gitara elektryczną, obok niego Suigetsu z basem i Kiba przy perkusji. Była ich czwórka, ale byli najlepszą zgraną paczką. To tutaj wszystko się zaczęło. To dzięki temu że zaczęli grać w tej knajpce rozwinęła się ich kariera. Zamknął na chwilę oczy a obraz sam zaczął mu pojawiać się przed powiekami.

Ciepły dzień, znów wracał z zajęć cały poddenerwowany. Była to ostatnia klasa liceum i nauczyciele niesamowicie każdego denerwowali. Wiedział ze musiał się uczyć do egzaminów końcowych, ale nie musieli mu tego powtarzać dzień w dzień. Przecież był na to przygotowany. Było coraz cieplej, a egzaminy miały odbyć się już za miesiąc. Przystanął na chwilę i oparł się o barierkę. Zawsze gdy miał gorszy dzień przystawał na tym moście. Nie przechadzało się tędy zbyt wielu ludzi więc mógł trochę pomyśleć. Włożył ręce do kieszeni i po chwili wyciągnął z niej mała paczkę. Papierosy, nie palił nie lubił tego, ale w takie dni jak ten po prostu musiał. Włożył papierosa do ust, odpalił i zamknął oczy. Nikotyna dostająca się do jego płuc jakby go uspokajała. Jednak nie trwało to długo. Poczuł jak ktoś wyciąga mu papierosa z ust i już chciał powiedzieć coś chamskiego, ale otwierając oczy i widząc przed sobą ten ciemno brązowy wzrok nie odezwał się ani słowem. Przeklął na siebie że widziała go z papierosem.
-Miałeś nie palić!- powiedziała zdenerwowana wyrzucając papierosa do rzeki. On tylko przewrócił oczami i włożył ręce do kieszeni.
-Przestań marudzić Rin, bo będziesz miała coraz więcej zmarszczek- odparł i zaczął iść w tak dobrze znanym mu kierunku.
-Nie olewaj mnie i mógłbyś mówić do mnie ciociu- dogoniła go i chwyciła za ramię, nie zatrzymał się, ale spojrzał na nią i westchnął.
-To że jesteś z moim wujkiem, mieszkam u was i macie dziecko nie znaczy że muszę do ciebie mówić ciociu- odparł, wiedział że kobieta znów chce coś powiedzieć, ale zatrzymał się nagle i łapiąc ją za dłoń przyciągnął tak blisko siebie że drażnił ją oddechem. Drugą dłoń zaś położył na jej dole pleców i patrzył z delikatnym uśmiechem na nią uważnie.
-I czy nie uważasz że jak mówię do ciebie po imieniu to wydajesz się młodsza?- zapytał uwodzicielsko. Na twarzy kobiety wyskoczyły rumieńce, a po chwili chłopak poczuł uderzenie w tyłek. Odwrócił się momentalnie puszczając kobietę i patrząc na mała dziewczynkę z naburmuszoną twarzyczką.
-Przestań dokuczać mamusi!- krzyknęła i od razu przytuliła się do nogi Rin. Chłopak znów westchnął i włożył ręce do kieszeni.
-Jeśli chcesz to mam lepszy pomysł na twoje problemy- powiedziała z uśmiechem kobieta. Nie odezwał się więcej, ale pozwolił się jej prowadzić. Zaprowadziła go do knajpki, którą otworzyła wraz z męzem, tuż po urodzeniu Mimi. Dała mu gitarę i kazała zagrać na scenie. Grywał w domu, ale nigdy nie grał przed publicznością, tylko przed mała Mimi i czasami Obito słuchał jego gry. Nie chciał na początku, ale któregoś dnia wrócił tak wkurzony ze szkoły, że wyszedł na scenę od razu. Poczuł się wtedy o wiele lepiej, czuł że żyje. Zaprosił Naruto, a potem i innych i tak od wtedy zaczęli grać w tej knajpce. Grywali codziennie po szkole. Zaczynali być coraz bardziej popularni, a w knajpce zaczynało być coraz więcej gości. Dostali propozycję przyjścia na casting, ale odmówili nie chcieli być sławni, wystarczało im to co mieli, Rin namawiała ich do castingu, ale nie chcieli, ale potem wszystko się zmieniło.

Oprzytomniał i spojrzał na Hinatę która przyglądała mu się z uśmiechem. Wiedział że odleciał pewnie na trochę, ale ona się tym nie przejmowała, a stała spokojnie i czekała.
-Może kiedyś- odparł patrząc na większe zdjęcie. Przedstawiało jego rodziców i brata, a kolejne jego ciotkę Rin z małą Mimi. Westchnął i chciał wyminąć dziewczynę, był już dość zmęczony i chciał żeby jego mała kuzynka poszła już z nim do mieszkania, chciał się już położyć spać.
-Przestań rezygnować z życia!- krzyknęła za nim, odwrócił się i spojrzał zmęczonym wzrokiem na dziewczynę. To było ironiczne, on miał nie rezygnować z życia, kiedy już dawno temu powinien być martwy, ale nie to było dla niego najgorsze. Najgorsza była ta pustka w sercu, którą wyrządziła kobieta. Najgorsze było to co on sam czuł. Uśmiechnął się blado i wyszedł z pomieszczenia, a za nim poczłapała zielonowłosa dziewczynka.

Nie rozumiała o co mu chodziło. Co oznaczało poświęcenie jej czystego życia? Co miała dla niego zrobić, tyle pytań znów kłębiło się w jej głowię.
-To znaczy?- zapytała niepewnie. Chłopak tylko wstał i otworzył drzwi na oścież. Do pokoju weszły trzy młode służące z dużymi koszami w rękach.
-To znaczy że zabiję cię dziś na ołtarzu, by moje przekleństwo minęło- po tych słowach opuścił jej pokój a ona patrzyła na zamykające się drzwi w przerażeniu. Swoje przerażone spojrzenie przeniosła na wystraszone służki, a potem na małego chłopca. Chciała płakać, ale gula jakby utknęła jej w gardle. Czuła jak jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. Jej życie jeszcze nie zaczęło się dobrze, a już je miała skończyć.
-Panienko- z letargu wybudził ją głos jednej ze służek. Nie poznawał jej, ale widziała jak grzebie w koszu, a jej ręce strasznie się trzęsą. Wyciągnęła dwa małe plecaki. Druga służka wyciągnęła z kosza dwa męskie stroję i jej podała.
-Musi panienka uciekać, niech panienka schowa uciekać do lasu, tam niech panienka schowa się blisko świętego drzewa. Ma panienka czyste serce więc drzewo powinno panienkę ochronić.- zaczęła szybko mówić ostatnia, pomagając jej rozwiązać gorset. Wiedziała że za pomoc jej w uciecze mogła przypłacić życiem, ale one były świadome tego i wiedziała że nic nie zrobi. One dokonały wyboru. Szybko ubrała się w koszule i ciemne spodnie. Ubrała na nogi oficerki i zaczęła budzić chłopca. Finn mimo ran zdołał się przebrać w coś świeżego, a tym czasem jedna ze służek pakowała im prowiant do plecaków. Jedna zaś wiązała Sakurze włosy w warkocz, po czym schowała je po czapką. Byłą niemalże nie rozpoznawalna, ale jej włosy rzucały się w oczy, dlatego też starały sieje jak najbardziej schować pod czapką. Kobiety miały zapasowe klucze, dlatego też udało im się opuścić pokój. Służki pomogły jej i chłopcu wydostać się z zamku, dalej musieli sobie radzić sami. Było już ciemno wiec było im łatwiej. Biegli ile sił w nogach na skraj lasu. Gdy już znaleźli się w lesie zwolnili i zaczęli kierować się do ogrodu gdzie rosło zaczarowane drzewo. Była tu nie raz, tylko osoby o czystym sercu mogła tu podejść i wiedziała że teraz będzie bezpieczna. Usiadła pod drzewem i przytuliła zmęczonego chłopca, który od razu zasnął.
-Okami-sama- szepnęła do siebie patrząc w niebo. Poczuła dziwnie mrowienie na plecha i spojrzała w bok. Dostrzegła że coś się jej przygląda i delikatnie drgnęła. Przyglądało jej się jakieś stworzonko z jednym okiem. Przełknęła delikatnie ślinę i zamknęła oczy. Wyobrażała sobie że to tylko jej wyobraźnia, ale stworzonko nie chciało zniknąć.
-Witaj- powiedziała niepewnie.
-Cześć- poczuła dreszcz słysząc jak to coś jej odpowiada.
-Jesteś?- zapytała niepewnie, nie bardzo wiedząc czy nie powinna czasem uciekać, ale przecież nie mogła zostawić Finna na pastwę losu.
-Shinju- odparło a ja zatkało.
-Święte drzewo- szepnęła i przełknęła ślinę.
-Tak to moja duchowa postać, a ty wzywałaś- odezwało się i dalej patrzyło na nią zaciekawiona- twoje serce krwawi, ale mogę uratować twój kraj.
-Jak?- niemalże krzyknęła, ale przypomniała sobie o rannym i zmęczonym chłopcu.
-Czuję się bardzo samotny, dlatego dam ci rok czasu, ale przez ten rok twoje serce musi zostać czyste, a potem oddasz mi swoją duszę, zasadzę ją przy moich korzeniach i będziesz tu żyć ze mną. Wyślę ciebie i chłopca tam gdzie będziecie mogli żyć w szczęściu, ale to zależy tylko od ciebie- szepnęło stworzonko i usiadło spokojnie. Powtarzała w myślach jego propozycję i przygryzała delikatnie wargę. Czy różniło się to coś od tego że tamten koleś chciał ją poświęcić?
-Tu będziesz żyć, tyle że już nie jako człowiek- znów się odezwało. Przełknęła cicho ślinę i znów spojrzała na chłopca. Mogła mieć jeszcze rok życia, rok czegoś wspaniałego. Uśmiechnęła się do siebie i odwróciła w stronę stworzonka.
-A więc żyj szczęśliwe przez ten rok- znów się odezwało, a ona zrobiła zdziwioną minę. Poczuła jak pień zza jej pleców znika, a ona sama zaczyna upadać. Ale nie poczuła zderzenia z ziemią, czuła jak świat zaczyna wirować. Zamknęła powieki, a po chwili poczuła coś mokrego na policzkach. Otworzyła oczy i szybko podniosła twarz z mokrej trawy. Padał deszcz a nią aż wstrząsało od zimna. Rozejrzała się momentalnie i zauważył ze chłopiec dalej nieprzytomny leży koło niej. Nie wiedziała co się właśnie stało, ani gdzie się znajduję. Było ciemno, padał deszcz a ona zamarzała z zimna.
-Gomen?- usłyszała kobiecy głos i przestraszona spojrzała w tamtą stronę. Ujrzała dziewczynę z latarką i parasole. Jej białe oczy spoglądały na nią niepewnie, ale po chwili podbiegła do niej i kucnęła.
-Czy coś się stało?- zapytała widząc nieprzytomnego chłopca.
-Nie ja, gdzie jestem?- zapytała otulając się rękoma.
-W Tokio- odparła dziewczyna. Widząc jednak przemoczoną dziewczynę, podała jej swoją bluzę po czym pomogła jej wstać. Dobudziły chłopca, który musiał niestety iść o własnych siłach. Nie znała ich, ale nie bała się ich wziąć do swojego mieszkania, przecież nie zostawi ich na ty deszczu bez dachu nad głową.

Odkąd wrócił do domu, zjadł coś na szybko i udał się do szpitala. Nie wiedział już ile tu siedzi, ale wiedział że dość długo. Patrzył zamyślonym wzrokiem na blondynkę znajdującą się na łóżku. Miała uśmiech na twarzy zajadając się winogronem. Jemu zaś nie było tak do śmiechu. Znów to zrobiła, tym razem jednak bardzo skutecznie skoro ściągnęła go aż tutaj.
-Chcesz trochę?- podała mu jedno winogrono. Koszula zsunęła się  z nadgarstka pokazując delikatnie czerwone bandaże. Skrzywił się na ten widok, a on to widząc szybko zakryła nadgarstki.
-Nie musiałaś tego robić- powiedział oschle, co rzadko mu się zdarzało. Dziewczyna od razu posmutniała i przyłożyła dłonie do piersi.
-Inaczej byś mnie nie odwiedził- szepnęła smutno.
-Shion, przestań zachowywać się jak dziecko- powiedział zrezygnowany i chciał wstać ale ona szybko go chwyciła i pocałowała w usta. Odepchnął ją delikatnie, a po jej policzkach popłynęły łzy.
-Kiedy ja cię kocham, tak bardzo!- niemalże krzyknęła w jego stronę, a jej drobne rączki zacisnęły się na kołdrze. Westchnął i zaczął kierować się w stronę drzwi.
-Dla mnie jesteś niczym młodsza siostrzyczka, wybacz- po tych słowach wyszedł z jej Sali i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o nie i znów westchnął. Słyszał jej płacz, jej krzyk by wrócił, ale nie mógł dalej jej traktować jak małe dziecko, którym nie była. Sasuke wtedy miał rację, gdy mówił że źle się to skończy i kończyło się to zawsze źle. Shion znał odkąd był dzieckiem, była dość chorowita wiec sienią opiekował. Mieszkała koło niego więc znali się od zawsze, ale potem zaczynała być coraz bardziej zazdrosna, robiła sobie krzywdę przez co zawsze musiał być przy niej, a teraz? Teraz żałuje że nie potrafi powiedzieć temu wszystkiemu dość.


I kolejna notka za nami. Mam nadzieję ze są odpowiedzi na większość waszych pytań. Że wam się podoba i jest w miarę dłuższa :]
Co do postaci Shion to jeśli oglądaliście pierwszy film Naruto Shippuuden to jest to główna bohaterka.

Mam nadzieję że mimo iż tak mało osób się odzywa to że więcej was czyta moje wypociny. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało pytajcie, zawsze jak znajdę czas to odpowiem :}


czwartek, 13 marca 2014

1.Wszystko się zacznie

Słońce znów górowało na nieboskłonie dając wszystkim do zrozumienia że właśnie nadeszło południe. Upalne południe kiedy to wszyscy zbierali się na przerwę, by móc odetchnąć trochę od pracy i słońca. Każdy chował się w cieniu jak największego drzewa i odpoczywał. Ona rzadko kiedy wychodziła z domu, ale dziś był ten dzień, kiedy nawet jej ojciec zlitował się nad nią i pozwolił jej opuścić pałac. Była ubrana w dość zwiewną suknię, ale mimo to i tak czuła jakby miała się zaraz rozpuścić. Na dłoniach miała rękawiczki, a w nich trzymała parasol, by słonce nie podrażniło jej mlecznej skóry. Gdy tylko mijała mieszkańców do każdego się uśmiechała, a oni odwzajemniali uśmiech. Obok niej szedł jej mały strażnik. Nie był zbyt wysoki ani dorosły, ale mimo to zawsze cieszyła się że przy niej jest. Przeżył więcej niż ona i wiedziała że gdyby coś zaczęło się dziać to on na pewno by zareagował. Był czas zbiorów więc większość kobiet i mężczyzn było można teraz spotkać w polach, gdzie nie mogła się zapuszczać, ale przecież nie będzie ciągle posłuszna. Jednak w jej sukni było dość ciężko wychodzić pod te góry, ale nie poddawał się, nie miała zamiaru rezygnować. Uważała że największym błędem jej ojca, jest to że w ogóle nie potrafi żyć z własnym ludem. Powinien więcej czasu im poświęcać, dlatego też ona zamierza przyjść nawet w pole, by z nimi pobyć. Widziała zdziwienie ludu gdy zaczęła się zbliżać, ale na jej twarzy dalej widniał uśmiech mimo zmęczenia.
-Panienko co panienka tu robi?- usłyszała głos starszego mężczyzny, który ściągnął czapkę i delikatnie się ukłonił.
-Dziś mamy taki piękny dzionek, chciałabym móc tylko trochę pobyć z moim ludem, proszę nie zwracajcie na mnie uwagi- odparła.
-Ależ panienko, powinna panienka siedzieć w domu, toż podobno ostatnio dzieją się tu złe rzeczy- odezwała się kobieta, która także podeszła bliżej. Jej twarz wyglądała na dość zmartwioną.
-Ależ nasze królestwo jest jednym z najbezpieczniejszych- odparła troszkę zdziwiona.
-To panienka nic nie wie?- zadumał się staruszek, a Sakura zmarszczyła brwi. Cos tu nie grało.
-Powinniśmy wracać- odezwał się chłopiec patrząc dość groźnie na parę starszych osób.
-Co się dzieje Finn?- zapytała poważniejszym tonem, który nie znosił sprzeciwu.
-Ojciec chciał panienkę chronić- odparł i podał jej dłoń, by ją chwyciła. Chciał ją już stąd zabrać. Miał złe przeczucia…Skoro ludzie już gadali to znaczyło że zaczęło się już dziać coś gorszego niż on wiedział. Spojrzała na niego podejrzani. Podziękowała staruszkom, pożegnała się i chwyciła dłoń chłopaka. I wtedy niespodziewanie nastąpił pierwszy wybuch, a po nim następnym. Każdy się zląkł i spojrzał w danym kierunku. Dym unosił się niedaleko pałacu…

Nagły huk obudził go z drzemki. Szybko wstał i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Nie wiedział gdzie jest, było ciemno, ale po chwili wszystko zaczynało do niego wracać. Spojrzał pierw na zegarek który wskazywał południe. Zwlókł się z łóżka i odsłonił żaluzje. Słońce oślepiło go a on od razu zamknął oczy. Westchnął i przeczesał włosy po czym odwrócił się w drugą stronę i spojrzał na drzwi. Były zamknięte, ale co chwile doskonale było słychać hałas. Zrezygnowany chwycił za podkoszulek który leżał na fotelu i wyszedł z pokoju. Na korytarzu było pusto, ale co się dziwić skoro to piętro zostało wynajęte tylko dla nich. Kolejny huk wydobywający się z jednego z pokoi. Teraz już przynajmniej wiedział z którego i do kogo on należał. Wolnym krokiem zaczął podążać w tamtym kierunku i nawet nie pukając od razu otworzył drzwi. Nie zdziwił się widząc swojego przyjaciela, który znów rzucił piecykiem od gitary. Westchnął i spojrzał na niego pytającym spojrzeniem. Widział że jest wściekły, ale z nim na pewno porozmawia.
-Naruto- zaczął spokojnie i wtedy dopiero przyjaciel odłożył gitarę i ze zrezygnowaniem usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Nie płakał, ale zaczynał powoli się uspokajać. Sasuke zamknął za sobą drzwi i usiadł koło przyjaciela.
-Znów to zrobiła- powiedział cicho i przeklął. Młody Uchiha skrzywił się na to stwierdzenie i poklepał przyjaciela po plecach.
-Powinieneś to zakończyć- doradził ciągle patrząc na załamanego Naruto. Ten w końcu podniósł wzrok i spojrzał na swojego gościa.
-Zawsze przy mnie była, nie potrafię od tak jej zostawić- dobrze wiedział że Sasuke o tym wie, ale musiał mu przypomnieć.
-Naruto…
-To nie takie łatwe jak się wydaje!- tym razem podniósł trochę głos, a jego wzrok był przekonujący. Uchiha znów westchnął ze zrezygnowaniem. Wiedział że nie przegada przyjaciela, ale chciał dla niego jak najlepiej, a to co on robi teraz nie jest wcale dla niego dobre. Przecież to wszystko go niedługo wykończy, a on nie chciał go stracić. Był dla niego oparciem.

Biegła ile sił w nogach, ale przez buty na delikatnym obcasie i suknie strasznie ciężko jej się biegło. Wiedziała że Finn akurat tu był wyrozumiały i czekał na nią, ale wiedziała że chciał być jak najszybciej w pałacu. Kazała ludziom ukryć się w domach, nie mogła pozwolić im narażać się na niebezpieczeństwo. Gdy była coraz bliżej widział coraz więcej nieznajomych twarzy. Widziała żołnierzy ojca z bronią w rękach, widziała ludzi którzy strzelali do cywili. Zatkała usta dłonią, chciała biec, ale Finn trzymał ją mocno za dłoń. Jak na dziecko to był strasznie silny, patrzył na nią groźnym spojrzeniem.
-Proszę się uspokoić i nie wychylać!- powiedział szorstko. Nie pokazywał zbytnio swoich uczuć, ale nigdy nie był dla niej taki szorstki. Kiwnęła delikatnie głową na znak że się zgadza i znów spojrzała na plac gdzie znajdowali się żołnierze jej królestwa jak i jacyś obcy ludzie. Nie słyszała co jeden z nich krzyczał, ale widziała strach w oczach jej ludu. Widziała że żołnierze nie byli na to przygotowani. Nagle pojawił się jej ojciec. Był opanowany ,a na jego twarzy nie malowały się praktycznie żadne emocje. Patrzyła na niego z niedowierzeniem. Po chwili wybiegła jej matka i zaczęła szarpać króla. Odepchnął ją dość mocno tak że upadła na ziemię. Mimo iż Sakura tak bardzo chciała tam podbiec to wiedziała że nie może nie teraz. Spojrzała kątem oka na Finn’a który stał spokojnie obok niej i dłoń trzymał na mieczu przy pasie. Znów spojrzała przed siebie i widziała jak ktoś wychodzi przed szereg i zaczyna gestykulować dłońmi. Jej ojciec też coś pokazywał. Rozmawiali, ale o czym? W pewnym momencie mężczyzna wyciągnął miecz z pochwy i skierował go w stronę jej ojca. Nie wytrzymała i wyrwała się z uścisku Finn’a i zaczęła biec przed siebie. Znalazła się po chwili przed ojcem a ostrze miecza delikatnie zraniło jej pierś. Syknęła delikatnie ale się nie odsunęła. Mężczyzna widząc ją od razu się cofnął, a ojciec stanął osłupiały.
-Sakura!- krzyknął zdenerwowany łapiąc ją za ramiona i odwracając w swoją stronę.
-Papa- powiedziała przestraszona jego krzykiem.
-Kazałem ci się trzymać dziś z dala pałacu!- znów krzyknął, ale ona znów poczuła jak ktoś nią szarpnął wyrywając ją z uścisku ojca. Poczuła jak czyjeś ramiona ją otulają i ostrze znów jest wymierzane w stronę jej ojca.
-Wiec to jest twój kwiat który podtrzymuje ten kraj- usłyszała męski głos tuż przy uchu, ale nie była w stanie się odwrócić tak by ujrzeć twarz.
-Nie dotykaj jej!- znów krzyk jej ojca. Mimo ostrza przyłożonego do gardła nie chciał się poddać.
-Została mi obiecana nie pamiętasz?- jej oczy na to zdanie się rozszerzyły i spojrzała pytającym wzrokiem w stronę ojca, ale ten nie patrzył na nią.
-Papo?
-To nie wiedziałaś- teraz została odwrócona w stronę swojego napastnika. Trzymał ją dalej mocno, ale teraz mogła mu się przyjrzeć. Jego czerwone oczy były wpatrzone w jej, a na twarzy gościł delikatny uśmiech. Był dość młody, mógł być starszy od niej zaledwie o kilka lat. Był przystojny, ale było też w nim coś mrocznego.
-O czym?- zapytała dalej patrząc w jego hipnotyzujące czerwone oczy. On tylko delikatnie się uśmiechnął i musnął wargami jej usta. Poczuła dziwny dreszcz przechodzący po jej ciele. Chłopak tylko uśmiechnął się do niej, a jego twarz jakby zrobiła się milsza, cieplejsza.
-Przestań!- znów krzyk jej ojca, ale tym razem to ona się odwróciła i spojrzała na ojca gniewnym spojrzeniem, zawsze traktował ją jak więźnia, niczego nie mówił.
-Zamknij się!- uniosła głos i znów spojrzała na tajemniczego nie znajomego.
-Śliczna i niebezpieczna- szepnął zaczesując kosmyk jej włosów. Ona jednak odepchnęła jego dłoń i także spojrzała na niego złowrogim spojrzeniem.
-O czym nie wiem!- powiedziała dość ostro. On tylko znów delikatnie się uśmiechnął i położył dłoń na jej tali. Widząc jej minę wiedział że nie bardzo to jej się podobało, ale ona tu nie miała nic do gadania.
-Ojciec cię sprzedał…

Mimo że nie podobało się mu to zbytnio to dał się jakoś na to namówić. Wiedział że Sasuke miał rację co do tego, ale nie wiedział jak się ma za to porządnie zabrać. W końcu była dla niego bardzo ważną, jak ma ją tak po prostu zostawić. Spojrzał za okno i patrzył na przemijający krajobraz. Wracali do Tokio, po tak długim czasie znów wracali do swoich starych stron. Każdy z nich chciał jak najszybciej opuścić to miasto, wyrwać się z więzów przeszłości, a teraz każdy z nich tam wracał, wracał do swojej brudnej przeszłości. Dłonią dotknął delikatnie swojego wisiorka i uśmiechnął się mimowolnie. Poczuł cos zimnego przy policzku i spojrzał w stronę przyjaciela który stał obok niego i podawał mu zimny napój.
-Już prawie jesteśmy- odezwał się Sasuke.
-Jak myślisz? Coś się zmieniło?
-My na pewno, nie martw się na pewno wszystko się ułoży

-Jakoś mam wrażenie że tutaj dopiero wszystko się zacznie- odparł Naruto i znów spojrzał na krajobraz. Tym razem niebo przecięła błyskawica, a z nieba zaczął padać deszcz.



czwartek, 20 lutego 2014

Prolog

Istnieją na tym świecie ludzie którzy wciąż uciekają. To od ludzi, od miłości od jakichkolwiek uczuć. Kochają, ale zawodzą się i przez to przestają wierzyć ze ta prawdziwa miłość jeszcze istnieje. Nie chcą nikogo kochać, nikomu ufać, pomagać. Tacy ludzie przeważnie wolą samotność, myślą że wtedy ból ich ominie. Że uciekając od tych wszystkich problemów będzie lepiej, zamykając się w sobie nie będzie musiał cierpieć. Ale czy to nie samotność jest prawdziwym cierpieniem? Uciekając od wszystkiego jesteśmy tymi którzy próbują uciec od życia. Jesteśmy tchórzami bo nie potrafimy się postawić własnemu losowi. Ale czy siedząc i użalając się nad sobą coś osiągniemy? Przecież nie możemy wiecznie czekać w samotności aż coś się zdarzy, sami musimy wyjść życiu naprzeciw i pokazać że mimo cierpienia potrafimy walczyć.
Słońce powoli zachodziło, a ludzie którzy przed chwilą jeszcze znajdowali się na placu targowym powoli zmierzali do swych domów. Późne popołudnie było czasem kiedy rodziny zbierały się w swych domach na wspólnych posiłkach, jedyny moment gdzie mogli razem zasiąść do stołu i nacieszyć się swoim towarzystwem. Tak bardzo chciałaby żeby i u niej tak było, ale to nie było możliwe. Patrzyła jak szczęśliwe dzieci biegają za swymi matkami. Jak witają się z ojcami którzy właśnie wrócili z pracy na roli bądź też w kopalni. Czyż miłość rodziny nie jest najwspanialszą miłością na świecie. Ostatni raz spojrzała na zachodzące słońce po czym chwyciła delikatnie skrawki swej sukni i ruszyła z balkonu w stronę swej sypialni. Posiadłość jej rodziny znajdowała się z dala od targowiska, ale z jej pokoju bardzo dobrze było je widać, a ona uwielbiała patrzeć na bawiące się tam dzieci. Zresztą nie miała zbyt wiele do roboty. Wstawała wcześnie rano, jadła śniadanie zawsze sama. Potem miała lekcje z prywatnymi nauczycielami do południa, a potem czas wolny. Czasami przechadzała się po targowisku by móc porozmawiać z ludźmi, ale nawet tego jej czasami zabraniano. Czuła się niczym ptak zamknięty w klatce. Tak bardzo chciała się uwolnić, ale nie miała odwagi by postawić się rodzicom. Całe królestwo było otoczone murem, wysokim na kilkaset metrów, a ona nigdy nie opuściła murów królestwa. Była tylko jedna brama wychodząca na zewnątrz, ale nikt przez nią nie wychodził oprócz jej ojca. Kiedy była młodsza to zawsze chciała wyjechać z ojcem, ale wtedy podnosił głos i nigdy nie dowiedziała się na własnej skórze co tam się znajduje. Słyszała że poza murami królestwa toczyła się wojna i nikt nie jest gotowy by móc to zobaczyć, a ojciec stara się ją chronić przez to zabrania jej i wszystkim opuszczać murów królestwa. Wierzyła w to co mówi ojciec, ale mimo wszystko chciała poznać świat poza królestwem. Sama chciała wszystko zobaczyć.
-Panienko- usłyszała cichy głos i od razu spojrzała w stronę drzwi. Stał w nich młody chłopak i lekko się kłaniał. Uśmiechnęła się na jego widok i ruchem ręki pokazała że może się zbliżyć, a ona w tym samym czasie usiadła na krześle przy toaletce. Chłopak wziął szczotkę i zaczął delikatnie rozczesywać jej włosy. Jego rodzice porzucili go przed murem do królestwa. Mówił że nawet nie pamięta już ich twarzy. Kiedy miał zaledwie sześć lat stał cztery dni pod murem w obdartych ubraniach pijać wodę z kałuży i czekając na cud. Gdyby wtedy jej ojciec nie opuszczał królestwa to chłopak by nie przeżył. Teraz miał dwanaście lat i został jednym z najlepszych sług w jej domu. Mimo że traktowała go bardziej jak młodszego brata to chłopak poważnie traktował swoją pracę, ale bardzo często z nią rozmawiał. To on opowiadał jej czasami to co pamiętał o świecie zewnętrznym. O wojnach jakie toczą ludzie, a śmierciach jakie niosą różne zarazy. O państwach które otaczają się murami by nie musieć w tym uczestniczyć tak jak to królestwo. Mimo iż wie że to pewnie bolesne wspomnienia dla chłopca, uwielbia ich wysłuchiwać. Chciałaby na swojej skórze przeżyć jakąś przygodę, coś co odmieniłoby jej życie. Coś wspaniałego. Spojrzała na odpicie  chłopca w lustrze i uśmiechnęła się blado. Wiedziała że jej życie będzie już zawsze takie jakie jest teraz. Nie czeka jej żadna przygoda. Jedyne co jej pozostało to zestarzeć się w tym domu, z przyszłym mężem którego wybierze jej ojciec. Z dziećmi, obsypana złotem, ale nie miłością.

Pisk fanek znów dochodził do jego uszu, ale nie to w tym momencie go interesowało. Gitara którą trzymał w rękach to było całe jego życie. Dźwięki której z niej wydobywał były wszystkim co posiadał. Grał na instrumentach odkąd pamięta, kochał muzykę i nigdy nie potrafiłby z niej zrezygnować. A miłość z muzyki zmieniła się w marzenia. A marzenia się spełniają, gdyby nie to nie stałby teraz tu na scenie grając dla miliona fanów. Spojrzał z uśmiechem w stronę swojego przyjaciela który zdzierał swoje gardło śpiewając ostatnią piosnkę. W jego głosie było coś takiego że ludzie chcieli go słuchać, nie tylko inni ale on także. Mimo że tego nie okazywał nigdy to głos jego przyjaciela był głosem za którym mógłby iść na koniec świata.
-Dziękujemy wam!- krzyk Naruto rozniósł się po całej hali, a fani zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej. Wołali bis, ale nie mogli już więcej bisów zaśpiewać. Wiedzieli że blondyn zrobiłby to z chęcią, ale jego gardło mogłoby tego nie wytrzymać, tak samo jak palce jego przyjaciół którzy grali na instrumentach. Zaczęli schodzić ze sceny, a adrenalina i energia ich rozpierała. Kochali to co robili i wiedzieli że nigdy z tego dobrowolnie nie zrezygnują.

-Daliśmy dziś czadu- krzyknął uradowany Kiba szczerząc się i odkręcając butelkę z wodą. Patrzył na swoich przyjaciół z delikatnym uśmiechem.. Kochał ten czas spędzony z nimi ale w jego sercu istniała pewna pusta której nawet muzyka nie zakrywała. Czegoś mu brakowało, ale sam nie wiedział czego. A zresztą przed nim jeszcze cały życie, jest młody i sławny a wiec na pewno życie jeszcze nie raz go zaskoczy.




Mam nadzieje że wytrwam z tym opowiadaniem do końca i będzie ono lepsze niż poprzednie, tak więc trzymajcie za mnie kciuki xd

Postanowienie

Ekhmm
A więc dużo razy chciałam tu coś napisać, ale zwyczajnie nie wiedziałam co dalej. Tak wiec drodzy kochani czytelnicy, jeśli ktoś jeszcze wchodzi na tego bloga to prosiłabym by napisał w komentarzu czy mam jakby reaktywować tego bloga. Z tym że zaczęłabym historie od początku. Myślę że styl pisania się poprawił dlatego też byłoby trochę lepsze to opowiadanie. Będzie ono bardzo podobne do tego wcześniejszego, z tym że będzie się trochę różnić. Sakura także będzie księżniczka, a Sasuke gwiazdą.

sobota, 16 lutego 2013

--Sakura--


Patrzył na dziewczyna , która zachowywała się jakoś dziwnie. Chodziła po pokoju co chwile coś mrucząc po nosem. Zachowywała się odkąd powiedział jej od kogo dostał zlecenie porwania jej. W sumie nigdy nie widział na oczy tego człowieka, ale mówił on że bardzo dobrze zna jej rodziców a nawet rodziców tego chłopaka. Zastanawiał się dlaczego aż tak nieprzyjemnie zareagowała na imię tego człowieka.
-Powiesz w końcu o co ci chodzi, czy dalej będzie chodziła jak na szpilkach i klęła pod nosem, co nie bardzo ci przystoi- mimo takiej sytuacji nie potrafił się powstrzymać żeby nie przypomnieć jej o własnej pozycji. Zawsze jej o tym przypominał, w końcu robił za jednego z jej ochraniarzy do póki nie zwiała.
-Wybacz, ale nie wiem zbyt wiele na temat tego człowieka, jedynie tyle że jak byłam młodsza to przychodził do mojego ojca i chciał żebym wyszła za jego syna, ale mój ojciec nigdy się nie zgodził. Wmawiał mu że to będzie bardzo dobry interes dla nich obydwóch , ale mimo to ojciec powiedział ze nic z tego. Słyszałam od służek że matka miała z nim romans, ale nigdy nie pogłębiałam wiedzy na ten temat. Mówił wtedy coś że mój ojciec będzie żałował tego że się nie zgodził, ale jakoś nigdy nie przeszło mi przez myśl że może powrócić po tylu latach. I do tego jego nazwisko….- nie dokończyła. Zamyśliła się, patrzył na nią z niedowierzeniem. Znajdowała się w sytuacji porwania, była tu trzymana bez własnej woli, a jej umysł pracował bez zarzutów. Uśmiechnął się do niej delikatnie. Zawsze była bystra, od małego wiedziała że kiedyś będzie rządziła , już wtedy posiadła coś czego nie miała jej matka. Potrafiła jednoczyć sobie ludzi, każdy kto ją poznał nie potrafił jej nienawidzić, każdy ją kochał. Jej uśmiech ,jej zielone oczy które każdego przenikały na wylot. A do tego jej głos. Słodki głos który uspokajał. Była odważna i nie cofała nigdy danego słowa.
-Więc uważasz że teraz przyszedł czas zemścić się na twoim ojcu? ale dlaczego teraz i co on chce od ciebie i tego muzyka?- te pytania krążyły mu cały czas po głowię. Czekał na odpowiedź, ale dziewczyna milczała. Sama się zastanawiała nad tym co może chcieć ten człowiek. I co go łączy z Sasuke i jego rodziną. To nazwisko, wiedziała że już je gdzieś słyszała, ale kto by się spodziewał że wróg jej ojca i jej chłopak będą jakoś powiązani.
-Powinniśmy na razie to zostawić w spokoju, proszę cię pozwól mi wrócić do Sasuke, a ja obiecuje że pod koniec wakacji wrócę do ojca, że wrócę do dawnego życia. Daj mi jeszcze trochę wolności- jej oczy miały taki łagodny wyraz , że aż serce mu miękło. Kiwnął głową i podał jej telefon po czym ruszył w stronę drzwi i je otworzył. Przepuscił dziewczynę przodem. Zdziwiła się, gdy szli korytarzem. Było pełno eleganckich osób.
-Zadzwoń do niego, niech po ciebie przyjedzie- usłyszała za sobą i tylko kiwnęła głową.-powiedz mu że jesteś pod hotelem „Plaza”- po tych słowach ucichł i przyglądał się bacznie dziewczynie. Spojrzała na telefon, wyszukała kontakt i przyłożyła telefon do ucha.
-Arigatou Hiroki-, kiwnęła głowa i po chwili znów patrzyła przed siebie
-Jeśli spadnie jej choćby włos z głowy, to cię zabije dupku.-usłyszała po drugiej stronię głos bruneta i od razy się uśmiechnęła.
-Sasuke, to ja Sakura- powiedziała cicho – jestem cała, przyjedź po mnie proszę pod hotel „plaza”
-Nic  ci nie zrobił? Ten dupek, zabije- nie skończył bo dziewczyna mu przerwała.
-Przestań, jestem cała, a ten chłopak, zresztą opowiem ci wszystko jak wrócimy do domu. Potrzebna nam rozmowa- po tych słowach milczał chwilę , po czym zgodził się , a ona się rozłączyła. Gdy tylko wyszli przed hotel dziewczyna udała się koło parkingu a Hiroki poszedł do kawiarenki tak żeby mieć widok na dziewczynę, ale tak też by Sasuke go nie widział by nie wywinęła się tu bójka. Nie czekała zbyt długo, myślała że potrwa to trochę dłużej, ale po chwili stała w ramionach swojego chłopaka, a baczne oczy Itachiego przyglądały jej się z troską. Podjechali jak wariaci czarnym porsche pod hotel. Starszy z braci nie zdążył jeszcze dobrze zaparkować, gdy młodszy wyskoczył z auta i popędził w jej stronę.
-Wszystko okej? Nie dotknął cię?-wypytywał gładząc ją po twarzy i włosach jak by doszukiwał się czy jest cała. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę i dotknęła jego dłoni , która spoczywała na jej policzku.
-Wszystko okej, ale musimy pogadać- ton jej głosu był poważny, czym chłopak nieznacznie się przejął.
-Muszę tylko zadzwonić do reszty i odwołać spotkanie.
-Nie- odparła od razu. Chciała się z nimi spotkać , a w sumie ich rozmowa mogła trochę poczekać.
-Jesteś pewna?-zapytał podejrzliwie, nie spuszczając z niej wzroku. Westchnęła ciężko. Zaczynało być to trochę denerwujące, ale nie odezwała się na ten temat.
-Tak, spotkanie z wszystkimi dobrze mi zrobi- nie pytając więcej o nic udali się do samochodu, po czym pojechali w umówione miejsce. Sasuke był tak zdenerwowany zniknięciem Sakury że nawet zapomniał o tym że byli dziś umówieni na spotkanie. Jedyne czego się teraz obawiał że to może się powtórzyć. Jednego był pewny, nie mógł teraz spuścić w niej wzroku.


Cisnął papierami które trzymał w ręce o biurko. Jego puls przyśpieszył, a sam nie był w stanie skupić się na jednej rzeczy. Chłopak przed nim wyglądał na lekko przestraszonego, ale nie odezwał się ani nie ruszył. Starszy mężczyzna usiadł w fotelu i przeczesał dłonią włosy. Spojrzał za okno i głośno złapał powietrze. Próbował się uspokoić ale ta sprawa nie dawała mu spokoju. Nie sądził że ten człowiek znów wejdzie w jego życie, a do tego w życie jego córeczki. Zebrał już sporo informacji o tym gdzie była i co robiła, ale to co właśnie przyniósł jej młody mężczyzna wstrząsnęło nim. Zastanawiał się jaki motyw miał Madara żeby połączyć swojego bratanka z jego córką. Wiedział że ten chłopak może mieć coś wspólnego z tym mężczyzną, ale nie ingerował w życie jego i Sakury, ale teraz nie miał wyboru. Musiał coś zrobić, jeśli nie to może stracić ją. Tą którą kocha ponad własne życie.
-Sakura- szepnął dotykając ramki ze zdjęciem, gdzie była pięcioletnia różowowłosa dziewczynka z wielkim uśmiechem na twarzy. Musi jej bronić, jest ostatnim oparciem jakie ma.




%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%

Wiem że notka nie jest długa i ciekawa, ale chciałam w końcu dodać coś nowego. Notki będą się raczej ukazywały w weekendy ale nie obiecuje ;P Za to obiecuję że w kolejnej notce na pewno będzie ciekawiej ;*

poniedziałek, 11 lutego 2013

--Uchiha Madara--


Słońce właśnie wstawała nad horyzontem świecąc swoimi promieniami, jego obecność świadczyła o tym że noc się powoli kończyła, a ze snu budził się ranek. W jednym z wielu domów, w jednym z wielu pokoi siedział na łóżku zaspany chłopak. Delikatnie przetarł swoje oczy po czym spojrzał na zegarek. Było dość wcześnie, ale jemu to nie przeszkadzało, mimo że miał dziś dzień wolnego to obiecał spędzić go z różo włosa, gdyż ostatnio nie miał dla niej zbyt wiele czasu. Szybko wykonał poranne czynności po czym ubrany i odświeżony zszedł na dół do kuchni , gdzie siedziała różowo włosa z Itachim i co chwilę coś sobie mówili i śmiali się. Denerwowało go to trochę że jego brat ostatnio miał znacznie więcej czasu dla jego dziewczyny niż on sam. Wchodząc do kuchni minął ich zabierając jedną z kanapek dziewczyny i podchodząc do lodówki by nalać sobie soku. Gdy tylko soczysty płyn znalazł się w jego krtani odezwał się.
-Więc co na dziś?- zapytał odwracając się w ich kierunku i przygryzać przy okazji kanapkę, którą podkradł dziewczynie.
-Myślałam nad spacerem po mieście, potem o zjedzeniu jakiejś pizzy na mieście co ty na to- zapytała z entuzjazmem wyliczając na palcach swoje pomysły- a potem możemy odwiedzić resztę zespołu i dziewczyny, dawno ich nie widziała, a możemy gdzieś razem się pobawić- po skończeniu swojej wypowiedzi w niecierpliwości czekała na jego odpowiedz. Analizowało wszystko dokładnie po czym kiwnął głową i dokończył swoje śniadanie.
-Więc gotowa?- zapytał odkładają talerzyk do zlewu i patrzą na Sakure, która właśnie kończyła swoją herbatę.
-Oczywiście, do zobaczenia później Itachi- krzyknęła jeszcze na odchodnym, ale sama nie wiedziała w jakim była błędzie.


Siedział na łóżku z naburmuszoną miną, myślał że jak nie będzie odbierał to ktoś w końcu odczepi się od niego, ale niestety pomylił się. Ktoś natarczywie dzwonił i dzwonił, aż on w końcu nie otworzył oczu i nie odebrał. Osobą, która tak natarczywie próbowała się do niego dodzwonić okazał się jego przyjaciel Sasuke, który po prostu chciał zapytać czy wyjdą dziś wieczorem gdzieś na miasto, by spędzić w jednej paczce wieczór, zgodził się od razu, ale oczywiście miał wyrzuty do niego że budził go już o godzinie 12 , skoro umówili się na 18.Westchnął ciężko po czym zwlókł się z łóżka, skoro już wstał to mógł zrobić coś pożytecznego . W samych bokserkach udał się do salonu po czym ułożył się na kanapie i zaczął oglądać telewizje.


Chodzili już dość długo po mieście, dziewczyna wyglądała na naprawdę szczęśliwą że w końcu ,gdzieś razem wyszli. Co chwilę zatrzymywała się żeby przyjrzeć się na chwilę czemuś co spodobało jej się na wystawie w sklepie. Zatrzymywali się też kilkakrotnie , gdyż pojawiały się dziewczyny, które rozpoznawały młodego Uchihęi prosiły o autograf lub o zdjęcie.
-Dużo razy się jeszcze zatrzymasz by dać „buziaka” swoim fanką?- zapytała z lekkim grymasem na twarzy dziewczyna, gdy w końcu udało im się zbyć kolejną fale fanek.
-Nie bądź zazdrosna, to nie ja rano flirtowałem z Itachim w kuchni- odgryzł się jej popijając swoją wodę. Sakura zatrzymała się by spojrzeć na swojego chłopaka, jej brew lekko drgnęła do góry, a kąciki ust się podniosły.
-Zazdrość w rodzinie nie wychodzi zbyt dobrze w przyszłości- powiedziała , a jej humor widać poprawił się lekko.
-Więc może masz ochotę na lody?-zapytał podchodząc bliżej niej, chwycił jej podbródek delikatnie palcami po czym musnął jej usta. Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
-Dobrze, ja poproszę truskawkowe i straciatella i poczekam na mego księcia na tamtym murku- wskazała na murek , który znajdował się niedaleko stawu, a także ślicznego ogrodu, choć nie było w tym momencie tam żywej duszy.
-Więc czekaj na mnie , a ja wracam za 6 minut- po tych słowach ucałował jeszcze jej dłoń po czym ruszył w stronę budki z lodami, gdzie była mała kolejka. Dziewczyna westchnęła po czym udała się w stronę wyznaczonego wcześniej miejsca. Usiadła i zaczęła przyglądać się ślicznemu ogrodowi, gdzie pomiędzy fontannami , a posadzonymi drzewami, kwiatami i krzewami biegły alejki, którymi najchętniej przesiadaliby się zakochani. Patrząc na to wszystko już wiedziała gdzie zaraz wyciągnie swojego chłopaka. Znów uśmiechnęła się do siebie delikatnie. Minęło tak dużo, a zarazem tak mało czasu.
-Um przepraszam- usłyszała głos, który wyrwał ją z letargu, odwróciła głowę i ujrzała ślicznego chłopca. Pewnie gdyby nie jego rysy twarzy to pomyślałaby że jest dziewczyną.
-Słucham-zapytała miło. Chłopak cały czas uśmiechał się w jej stronę przyglądając się jej dokładnie od stop do głowy.
-Nie sądzisz że księżniczka nie powinna sama przechadzać się po niebezpiecznym mieście- jego ton głosu i wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Patrzył na nią jakby z wyższością , na jego twarzy pojawił się jakby uśmieszek kpiny. Przestraszyła się na początku, ale po chwili odzyskała spokój ducha
-Musiałeś mnie z kimś pomylić- uśmiechając się wstała. Chciała jak najszybciej znaleźć Sasuke, nie czuła się bezpieczna teraz, nie widziała go i czuła że może go nie zobaczyć więcej. Poczuła mocno szarpnięcie w nadgarstku i znów spojrzała na chłopaka który ją chwycił. Nie wyglądał teraz ani trochę słodko, ale strasznie.
-Wybacz, ale on cię nie uratuje- powiedział a po chwili poczuła jak z tyłu ją ktoś łapię, szarpała się chwilę po czym zaczął jej się zamazywać obraz. Dlaczego akurat teraz nie było nikogo w pobliżu. Czuła jak jej ciało robi się coraz cięższe, powieki same się zamykały. Teraz nie czuła już nić.


Stal w tej kolejce zdecydowanie za długo. Westchnął ciężko gdy w końcu wydostał się stamtąd i w końcu kierował się w stronę. Jednej ręce trzymał lody dziewczyny, a drugiej telefon sprawdzając , która jest godzina. Nie kupił sobie lodów , nie przepadał za słodyczami za bardzo. Jedyną słodkością jaką mógł kosztować nieskończoność były usta różowowłosej. Schował telefon do kieszeni, ale gdy doszedł na miejsce nie mógł znaleźć wzrokiem dziewczyny. Nie miał ochoty teraz na zabawę w chowanego, gdy odstał taką długą kolejkę. Zaczął się rozglądać ,apo chwili zrezygnowany usiadł i znów wyciągnął swój telefon. Wykręcił szybko jej numer i przyłożył go do ucha. Słyszał trzy sygnały i w końcu doczekał się aż ktoś odbierze. Nie czekał aż pierwsza się odezwie.
-Bardzo zabawne Sakura, gdzie się schowałaś co? Nie mam ochoty na zabawę w chowanego, a poza tym twoje lody się roztopią- mówił lekko znudzonym głosem.
-Wybacz, ale księżniczka nie może w tym momencie rozmawiać- usłyszał męski głos w słuchawce. Od razu poderwał się do góry a lody wylądowały na ziemi. Jego ręka zacisnęła się w pięść.
-Kimjesteś i dlaczego odebrałeś jej telefon- zapytał szybko i z podniesionym głosem.
-Spokojnie kochaniutki nic jej ze mną nie grozi. Jakbyś nie wiedział takie akcje przeważnie nazywane są porwaniami, a….
-Ty skurwielu jak śmiałeś- krzyknął jeszcze bardziej wciekły i oburzony. Jego poziom agresji wzrósł jeszcze bardziej gdy usłyszał śmiech w drugiej słuchawce.
-Radziłbym dać mi skończyć i nie denerwować się tak, bo jej śliczna buźka może nabrać kilka nie ładnych blizn, a jej słodkie ciałko może wylądować w mojej sypialni. Więc jak? Uspokoisz się?- zapytał grzecznie i wyczekiwał odpowiedzi. Sasuke powoli uspokajał się , brał głębokie wdechy i wydechy, po czym spokojnie odpowiedział.
-Dlaczego ona i co mam zrobić by ją odzyskać
-A widzisz, można ładnie i kulturalnie rozmawiać- odpowiedział lekko rozbawiony głos w słuchawce- Widzisz ja nic do was nie mam, ale jest pewna osoba której ona przeszkadza więc nie miałem wyboru. Musisz o niej zapomnieć ona wróci teraz do swojej rodziny, tam gdzie od początku było jej miejsce.- nie mógł uwierzyć w to co słyszy, że niby miał o niej tak po prostu zapomnieć? Nie zna jej długo, ale jakby teraz  mógł tak po prostu o niej zapomnieć, to nie w jego stylu.
-Skoro nic do nas nie masz, dlaczego więc wykonujesz te rozkazy?-zapytał ciekawy.
-Widzisz pewnym osobą się nie odmawia, a Ona różni się od ciebie wszystkim. Jest wyjątkowa i bardzo delikatna , a jej status społeczny nie pozwala aby zadawała się z takim plebsem jak ty- odparł z jakby lekkim obrzydzeniem do karookiego.
-Skąd możesz to wiedzieć wszystko?- nie wytrzymał , znów krzyknął.
-Bo znam ją odkąd się urodziła- po tych słowach osoba z którą rozmawiał rozłączyła się. Nie wytrzymał chciał czymś rzucić , uderzyć w coś. Uspokoił się na chwilę po czym szybkim krokiem skierował się do samochodu. Musiał jak najszybciej dostać się do domu i porozmawiać ze znajomymi i bratem.


Siedziała na łóżku i przyglądała się chłopakowi, który rozmawiał z młodym Uchihą. Słyszała wszystko doskonale bo było na głośniku, ale nie odezwała się ani razu. Gdy tylko się rozłączył głośno prychnęła.
-Powinnaś się cieszyć Sakura że to zrobiłem- powiedział mężczyzna i podszedł do niej siadając blisko.
-Nie rozumiem Hiroki tylko po co to wszystko?- zapytała i odsunęła się trochę od niego udając dalej obrażoną.
-Po pierwsze twój ojciec się o ciebie martwił, a wiesz że jesteś dla niego najważniejsza. Po drugie uciekłaś nie zważając na nic, zostawiłaś wszystkich i cały swój lud. A Po trzecie, jest jeszcze jedna osoba której przeszkadzasz, i to właśnie od tamtej osoby wziął się ten młody chłopak.- zakończył swój monolog i cierpliwie czekał aż różowo włosa wszystko przemyśli i się odezwie.
-Uchiha Madara?- zapytała patrząc na swojego dawnego znajomego z pałacu. Ten tylko kiwnął głową na tak, oczy dziewczyny natychmiast się rozszerzyły. Czemu wcześniej sobie o nim nie przypomniała, przecież był u niej w pałacu kilka razy. Drgnęła, jeśli to naprawdę on chciał ją oddalić od Sasuke, to jest ona w niemałym niebezpieczeństwie, ale nie tylko ona. Spojrzała na drzwi wyjściowe apotem na Hirokiego. Muszą jak najszybciej stąd uciekać.