Wolność. Zastanawialiście się czasem co tak naprawdę
oznacza to słowo? Przecież niby każdy ma wolność słowa, każdy może robić co
chce, ale gdy powiesz za dużo może spotkać cię kara. Gdy zrobisz coś złego
także możesz zostać ukarany. Więc czym tak naprawdę jest wolność? Czy każdy
człowiek jest do końca wolny? To pytanie od zawszę będzie z nami i nikt tak naprawdę
chyba nie znajdzie na nie odpowiedzi. Nie wiedziała ile czasu już spędziła w
tym pokoju. Nie było tu okien, były za to drzwi. Jedne od łazienki, a drugie
nie otwierane nigdy, skąd dostawała posiłki. Nie wiedziała kiedy ostatni raz
kogokolwiek widziała. Miała wrażenie jakby siedziała już tu całą wieczność i
miała już więcej nie ujrzeć słońca. Nie rozumiała tylu rzeczy, tak bardzo
chciała znów ujrzeć twarz ojca, by wytłumaczył jej wszystko. Pukanie do drzwi,
spojrzała w tamtą stronę zdziwiona. Nikt tu nigdy nie pukał, zawsze drzwiczki
małe były otwierane i podawane jej jedzenie, nawet nie wiedziała kto podawał
jej posiłki. Po chwili drzwi zaskrzypiały, a w nich ujrzała tak dobrze znaną
jej twarzyczkę. Zlękła się i po chwili już jej ciało samo podniosło się z
krzesła na którym siedziała i znalazła się tuż przy chłopcu.
-Finn- szepnęła otulając go ramionami. Jego drobne ciałko
wtuliło się w nią, a ona poczuła że chłopiec drży. Pierwszy raz widziała go w
takim stanie. Zawsze próbował być dorosły, ale dziś znów był małym chłopcem.
Znów spojrzała na jego twarz i delikatnie dotknęła dłonią jego policzka. Nie
płakał chociaż oczy miał delikatnie zaczerwienione. Jego twarz była pocięta,
jakby ktoś go pił, na rękach miał siniaki, a jej serce pękało z bólu widząc go
takiego. Wstała i trzymając go za rękę zaprowadziła go do łóżka gdzie go tam
posadziła. Poszła do łazienki gdzie wzięła miskę, nalała ciepłej wody i wzięła
szmatkę gazową. Musiała delikatnie go przemyć. Wróciła do pokoju i podeszła
znów do chłopca. Zaczęła przemywać jego twarzyczkę a potem ręce. Wzięła dzbanek
z wodą, nalała jej do szklanki i podała mu. Po chwili kazała mu się położyć, a
sama usiadła koło niego i delikatnie głaskając go po głowię pozwoliła mu
zasnąć. Tak bardzo chciała wiedzieć co się dzieję poza tym pokojem. Co
wydarzyło się jej małemu ochroniarzowi, co tamten człowiek miał na myśli mówiąc
że została sprzedana. Chciała ujrzeć słonce, uśmiechy dzieci biegających po
targowisku. Spojrzała na śpiącą twarzyczkę Fina i delikatnie się uśmiechnęła, a
z jej gardła zaczęła wydobywać się melodia…
Śpiewając zamknęła oczy wyobrażając sobie jak wychodzi za
mury królestwa. Jak zatacza koła na zielonej łące. Jak śpiewa razem z ptakami
różne melodie. Jak poznaje swoją prawdziwą miłość. Ale rzeczywistość była inna,
smutniejsza. Nie było zielonej łąki na której by mogła podziwiać piękne widoki,
na której mogłaby być beztroska. Nie było nikogo komu mogłaby podarować swe
serce. Otworzyła delikatnie oczy, a z jej oczu popłynęła jedna łza. Była tu
sama w tych czterech ścianach. Musiała liczyć tylko na siebie, to nie ona miała
być ochraniana, ale ona musiała chronić to co kocha. Usłyszała szmer i od razu się odwróciła.
Zmarszczyła twarz widząc tę twarz. Mimo że widziała ją tylko przez krótką chwilę,
to wyryła się w jej pamięci. Wstała powoli prostując się i spojrzała na swojego
gościa gniewnym spojrzeniem.
-Czego tu szukasz?- zapytała oschle. Nie czuła się zbyt
swojo. Czuła jak jego czerwone oczy błądzą po jej ciele. Czuła się przy nim
taka obnażona, jakby mógł przejrzeć ją na wylot.
-Wybacz że dopiero teraz, ale chyba chciałaś wyjaśnień-
powiedział zabierając jedno krzesło od stolika które znajdowało się w
pomieszczeniu i usiadł na nim i wskazał dłonią by dziewczyna także usiadła.
Przez chwilę stała przed nim i rozmyślała, ale zrezygnowana w końcu także
usiadła. Patrzył uważnie na każdy jej ruch, a z jego twarzy nie schodził
delikatny uśmiech.
-A więc?- ponagliła go widząc że mu niezbyt się spieszy.
-Jest już wieczór, dziś jest pełnia- powiedział patrząc
przez chwile na ścianę. Nie rozumiała po co jej to mówił, ale przynajmniej
wiedziała jaka jest teraz pora. Chciała zapytać ile czasu tu spędziła, ale
teraz nie to było najważniejsze.
-Co miałeś na myśli mówiąc że ojciec mnie sprzedał? Czego
chcesz ode mnie? Po co tu przybyłeś?- pytania jakby same wyleciały z jej ust, a
dłonie zacisnęły się delikatnie na sukni. Chłopak uśmiechnął się znów i usiadł
bardziej prosto i spojrzał jej prosto w oczy.
-Dużo pytań, ale tak piękna pani dostanie odpowiedzi, ale
zacznijmy od początku. A więc jestem książę Ryu, pochodzę z dość dalej
położonego królestwa i proszę mi wybaczyć, ale panienka zamknięta w tym murze
nie będzie wiedzieć gdzie to wiec nie ma sensu tłumaczyć. Co miałem na myśli
mówiąc że ojciec cię sprzedał? Oczywiście to co to znaczy. Wybrał się kiedyś do
mojego kraju i poprosił o pomoc, chciał utrzymać swoje królestwo piękne i
czyste, a więc pomogłem za delikatną zapłatą. A zapłatą okazałaś się ty. Byłaś
jeszcze wtedy za młoda, ale przybyłem by odebrać coś co teraz należy do mnie. A
więc przybyłem tu po ciebie i jeszcze jedną rzecz. – nachylił się delikatnie w
jej kierunku i założył palce na palce i oparł na nich brodę- a co chcę od ciebie? To proste, byś
poświęciła swe czyste życie dla mojej przeklętej duszy- po tych słowach
uśmiechnął się ciepło w jej stronę…
Od kilku godzin był już w Tokio i nie wiedział za bardzo
co ze sobą zrobić. Rozdzielił się z przyjaciółmi bo każdy chciał zobaczyć się
ze swoją rodziną, ale on nie potrafił. Bał się pokazać w domu? Nie, ale nie
potrafił tam postawić swojej nogi. Gdy tylko widział swój dom to przypominało
mu się wszystko co się kiedyś wydarzyło. Przypominała mu się cała tragedia.
Podniósł delikatnie głowę i naciągnął kaptur bardziej na głowę. Spojrzał na
zachodzące słońce i zamknął na chwilę oczy.
-Ej czy on nie jest gorący?- usłyszał szept i prychnął
cicho. Nie mógł nawet chwili pobyć sam, lepiej jak się stąd zmyje za nim
dowiedzą się kim jest. Zaczął iść mało zatłoczonymi uliczkami. Wszystko mu się
przypominało. Szkoła, przyjaciele, rodzina. Wiedział gdzie nogi go niosą i nie
mógł się już doczekać by znów zobaczyć ten budynek. Miejsce jego najlepszych
wspomnień związanych z tym miejscem. Jego kroki powoli stawały się coraz
wolniejsze, aż w końcu zatrzymał się. Poczuł delikatne uczucie w sercu widząc
stary budynek. Nic nie zmienił się przez ostatnie lata, stał się jedynie dużo
starszy. W tym momencie nie potrafili jednak podejść bliżej, coś go
zatrzymywało. Przecież to jedyne miejsce gdzie kiedyś mógł poczuć się wolny.
Westchnął i chciał zawrócić, ale poczuł czyjeś ręce na swojej kurtce. Odwrócił
wzrok i jego oczy napotkały małą dziewczynkę. Jej srebrne oczy przyglądały mu
się uważnie, a małe usta były ułożone w szeroki uśmiech.
-Sasuke-san?- szepnęła niepewnie, na co on tylko kiwnął
głową. Skarcił się za to bo przecież mógł zaprzeczyć i stąd jak najszybciej
odejść.
-Mimi-znów się odezwała, a jej uśmiech zrobił się jeszcze
większy. Spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. Ona tylko westchnęła i pokazała na
siebie palcem.
-Moje imię, Mimi- dopiero wtedy coś do niego dotarło.
Kucnął przy niej i poczochrał delikatnie jej ciemne zielone włosy.
-Ale wyrosłaś- powiedział nie mogąc jej do końca poznać.
Jak ostatnim razem ją widział wydawała się jakby dopiero co z pieluch wyrosła, a
tu już wyglądała dużo doroślej.
-Wejdziesz?- zapytała śmiejąc się pod nosem. Zastygł
chwilę w bezruchu i posłał jej delikatny uśmiech. Chwyciła go za dłoń i zaczęła
prowadzić ku wejściu do pomieszczenia. Nie był tu odkąd opuścił Tokio i
Japonię. Zastanawiał się czy może w środku coś się zmieniło. Gdy tylko znaleźli
się pod drzwiami, nabrała powietrza do płuc i trochę się obawiając wszedł do
środka. Drzwi cicho zaskrzypiały, a do jego uszu dotarła muzyka puszczona z
radia i rozmowy różnych ludzi. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zdziwił się
trochę, że odkąd opuścił Tokio to miejsce w ogóle się nie zmieniło. Poczuł że
mała dziewczynka puściła jego dłoń i zaczęła kierować się w stronę zaplecza.
Nie czekając dłużej poprawił kaptur na swojej głowię i ruszył za nią.
-Papo!- usłyszał jej głosik i wszedł za nią do
pomieszczenia za barem. Widział zdziwiony wzrok dość młodego mężczyzny.
Uśmiechnął się pod nosem i ściągnął kaptur.
-Witaj wujku- powiedział spokojnie patrząc na zatroskana
twarz mężczyzny. Ciemnowłosy podszedł bliżej i uściskał młodego Uchihe.
-Sasuke, wróciłeś!- powiedział zadowolony, patrząc na
twarz młodzieńca.
-Trzeba w końcu zmierzyć się z rzeczywistością-
powiedział z nutką chłodu w głosie, a twarz jego wujka posmutniała trochę, ale
po chwili znów pojawił się na niej uśmiech.
-Jeśli chcesz na razie możesz mieszkać u mnie, wiesz że
twój pokój jest dalej wolny- odparł i pogłaskał swoją córeczkę po głowię- Mimi
cię zaprowadzi i da twoje stare klucze.
Nie pokazał tego po sobie, ale ta propozycja bardzo go
uszczęśliwiła. Jak na razie swoje bagaże zostawił w jednym z hoteli i wybrał
się na spacer. Nie był gotowy na powrót do domu, nie był gotowy by znów ujrzeć
swój dom rodzinny.
-Dziękuje- szepnął, a jego wujek znów posłał mu ciepły
uśmiech. Położył mu dłoń na ramieniu.
-Jesteśmy rodziną, zawsze możesz na mnie liczyć- po tych
słowach odwróciła się na pięcie i wrócił do swoich zajęć. Wiedział że
poświeciłby mu więcej czasu, ale był teraz w pracy i nie mógł porzucić swoich
obowiązków nawet jeśli był tu szefem.
-Na dzisiaj skończyłam- usłyszał tak dobrze znany mu
kobiecy głos i odwrócił się z lekkim uśmiechem.
-Cześć mała- powiedział spokojnie, a dziewczyna
zarumieniła się lekko i od razu do niego przytuliła.
-Wróciliście- szepnęła szczęśliwa przez łzy
-Nie dawno- odparł i otarł łzy z jej policzka. Musiał
przyznać że przez te dwa lata ich nieobecności dziewczyna wyładniała i stała
się dużo dojrzalsza.
-Wszyscy?- zapytała pełna nadziei, a on cicho się
zaśmiał.
-Dzięki niemu, musiał wyrównać tu wszystkie sprawy, znów
przesadziła podobno- powiedział dość cicho, a dziewczyna rozumiejąc kiwnęła
tylko głową.
-Zagrasz tu znów?- zadała kolejne pytanie, a on jakby
wpadł w trans patrząc na jedno ze zdjęć które dopiero teraz zauważył. Był na
nim On i jego najlepsi kumple. Naruto stał na przodzie z mikrofonem, za nim
zaraz On z gitara elektryczną, obok niego Suigetsu z basem i Kiba przy
perkusji. Była ich czwórka, ale byli najlepszą zgraną paczką. To tutaj wszystko
się zaczęło. To dzięki temu że zaczęli grać w tej knajpce rozwinęła się ich
kariera. Zamknął na chwilę oczy a obraz sam zaczął mu pojawiać się przed
powiekami.
Ciepły dzień, znów
wracał z zajęć cały poddenerwowany. Była to ostatnia klasa liceum i nauczyciele
niesamowicie każdego denerwowali. Wiedział ze musiał się uczyć do egzaminów
końcowych, ale nie musieli mu tego powtarzać dzień w dzień. Przecież był na to
przygotowany. Było coraz cieplej, a egzaminy miały odbyć się już za miesiąc.
Przystanął na chwilę i oparł się o barierkę. Zawsze gdy miał gorszy dzień
przystawał na tym moście. Nie przechadzało się tędy zbyt wielu ludzi więc mógł
trochę pomyśleć. Włożył ręce do kieszeni i po chwili wyciągnął z niej mała
paczkę. Papierosy, nie palił nie lubił tego, ale w takie dni jak ten po prostu
musiał. Włożył papierosa do ust, odpalił i zamknął oczy. Nikotyna dostająca się
do jego płuc jakby go uspokajała. Jednak nie trwało to długo. Poczuł jak ktoś
wyciąga mu papierosa z ust i już chciał powiedzieć coś chamskiego, ale
otwierając oczy i widząc przed sobą ten ciemno brązowy wzrok nie odezwał się
ani słowem. Przeklął na siebie że widziała go z papierosem.
-Miałeś nie palić!-
powiedziała zdenerwowana wyrzucając papierosa do rzeki. On tylko przewrócił
oczami i włożył ręce do kieszeni.
-Przestań marudzić
Rin, bo będziesz miała coraz więcej zmarszczek- odparł i zaczął iść w tak
dobrze znanym mu kierunku.
-Nie olewaj mnie i
mógłbyś mówić do mnie ciociu- dogoniła go i chwyciła za ramię, nie zatrzymał
się, ale spojrzał na nią i westchnął.
-To że jesteś z
moim wujkiem, mieszkam u was i macie dziecko nie znaczy że muszę do ciebie
mówić ciociu- odparł, wiedział że kobieta znów chce coś powiedzieć, ale
zatrzymał się nagle i łapiąc ją za dłoń przyciągnął tak blisko siebie że
drażnił ją oddechem. Drugą dłoń zaś położył na jej dole pleców i patrzył z
delikatnym uśmiechem na nią uważnie.
-I czy nie uważasz
że jak mówię do ciebie po imieniu to wydajesz się młodsza?- zapytał
uwodzicielsko. Na twarzy kobiety wyskoczyły rumieńce, a po chwili chłopak
poczuł uderzenie w tyłek. Odwrócił się momentalnie puszczając kobietę i patrząc
na mała dziewczynkę z naburmuszoną twarzyczką.
-Przestań dokuczać
mamusi!- krzyknęła i od razu przytuliła się do nogi Rin. Chłopak znów westchnął
i włożył ręce do kieszeni.
-Jeśli chcesz to
mam lepszy pomysł na twoje problemy- powiedziała z uśmiechem kobieta. Nie
odezwał się więcej, ale pozwolił się jej prowadzić. Zaprowadziła go do knajpki,
którą otworzyła wraz z męzem, tuż po urodzeniu Mimi. Dała mu gitarę i kazała
zagrać na scenie. Grywał w domu, ale nigdy nie grał przed publicznością, tylko
przed mała Mimi i czasami Obito słuchał jego gry. Nie chciał na początku, ale
któregoś dnia wrócił tak wkurzony ze szkoły, że wyszedł na scenę od razu.
Poczuł się wtedy o wiele lepiej, czuł że żyje. Zaprosił Naruto, a potem i
innych i tak od wtedy zaczęli grać w tej knajpce. Grywali codziennie po szkole.
Zaczynali być coraz bardziej popularni, a w knajpce zaczynało być coraz więcej
gości. Dostali propozycję przyjścia na casting, ale odmówili nie chcieli być
sławni, wystarczało im to co mieli, Rin namawiała ich do castingu, ale nie
chcieli, ale potem wszystko się zmieniło.
Oprzytomniał i spojrzał na Hinatę która przyglądała mu
się z uśmiechem. Wiedział że odleciał pewnie na trochę, ale ona się tym nie
przejmowała, a stała spokojnie i czekała.
-Może kiedyś- odparł patrząc na większe zdjęcie.
Przedstawiało jego rodziców i brata, a kolejne jego ciotkę Rin z małą Mimi.
Westchnął i chciał wyminąć dziewczynę, był już dość zmęczony i chciał żeby jego
mała kuzynka poszła już z nim do mieszkania, chciał się już położyć spać.
-Przestań rezygnować z życia!- krzyknęła za nim, odwrócił
się i spojrzał zmęczonym wzrokiem na dziewczynę. To było ironiczne, on miał nie
rezygnować z życia, kiedy już dawno temu powinien być martwy, ale nie to było
dla niego najgorsze. Najgorsza była ta pustka w sercu, którą wyrządziła
kobieta. Najgorsze było to co on sam czuł. Uśmiechnął się blado i wyszedł z
pomieszczenia, a za nim poczłapała zielonowłosa dziewczynka.
Nie rozumiała o co mu chodziło. Co oznaczało poświęcenie
jej czystego życia? Co miała dla niego zrobić, tyle pytań znów kłębiło się w
jej głowię.
-To znaczy?- zapytała niepewnie. Chłopak tylko wstał i
otworzył drzwi na oścież. Do pokoju weszły trzy młode służące z dużymi koszami
w rękach.
-To znaczy że zabiję cię dziś na ołtarzu, by moje
przekleństwo minęło- po tych słowach opuścił jej pokój a ona patrzyła na
zamykające się drzwi w przerażeniu. Swoje przerażone spojrzenie przeniosła na
wystraszone służki, a potem na małego chłopca. Chciała płakać, ale gula jakby
utknęła jej w gardle. Czuła jak jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. Jej
życie jeszcze nie zaczęło się dobrze, a już je miała skończyć.
-Panienko- z letargu wybudził ją głos jednej ze służek.
Nie poznawał jej, ale widziała jak grzebie w koszu, a jej ręce strasznie się
trzęsą. Wyciągnęła dwa małe plecaki. Druga służka wyciągnęła z kosza dwa męskie
stroję i jej podała.
-Musi panienka uciekać, niech panienka schowa uciekać do
lasu, tam niech panienka schowa się blisko świętego drzewa. Ma panienka czyste
serce więc drzewo powinno panienkę ochronić.- zaczęła szybko mówić ostatnia,
pomagając jej rozwiązać gorset. Wiedziała że za pomoc jej w uciecze mogła
przypłacić życiem, ale one były świadome tego i wiedziała że nic nie zrobi. One
dokonały wyboru. Szybko ubrała się w koszule i ciemne spodnie. Ubrała na nogi
oficerki i zaczęła budzić chłopca. Finn mimo ran zdołał się przebrać w coś
świeżego, a tym czasem jedna ze służek pakowała im prowiant do plecaków. Jedna
zaś wiązała Sakurze włosy w warkocz, po czym schowała je po czapką. Byłą
niemalże nie rozpoznawalna, ale jej włosy rzucały się w oczy, dlatego też
starały sieje jak najbardziej schować pod czapką. Kobiety miały zapasowe
klucze, dlatego też udało im się opuścić pokój. Służki pomogły jej i chłopcu
wydostać się z zamku, dalej musieli sobie radzić sami. Było już ciemno wiec
było im łatwiej. Biegli ile sił w nogach na skraj lasu. Gdy już znaleźli się w
lesie zwolnili i zaczęli kierować się do ogrodu gdzie rosło zaczarowane drzewo.
Była tu nie raz, tylko osoby o czystym sercu mogła tu podejść i wiedziała że
teraz będzie bezpieczna. Usiadła pod drzewem i przytuliła zmęczonego chłopca,
który od razu zasnął.
-Okami-sama- szepnęła do siebie patrząc w niebo. Poczuła
dziwnie mrowienie na plecha i spojrzała w bok. Dostrzegła że coś się jej
przygląda i delikatnie drgnęła. Przyglądało jej się jakieś stworzonko z jednym
okiem. Przełknęła delikatnie ślinę i zamknęła oczy. Wyobrażała sobie że to
tylko jej wyobraźnia, ale stworzonko nie chciało zniknąć.
-Witaj- powiedziała niepewnie.
-Cześć- poczuła dreszcz słysząc jak to coś jej odpowiada.
-Jesteś?- zapytała niepewnie, nie bardzo wiedząc czy nie
powinna czasem uciekać, ale przecież nie mogła zostawić Finna na pastwę losu.
-Shinju- odparło a ja zatkało.
-Święte drzewo- szepnęła i przełknęła ślinę.
-Tak to moja duchowa postać, a ty wzywałaś- odezwało się
i dalej patrzyło na nią zaciekawiona- twoje serce krwawi, ale mogę uratować
twój kraj.
-Jak?- niemalże krzyknęła, ale przypomniała sobie o
rannym i zmęczonym chłopcu.
-Czuję się bardzo samotny, dlatego dam ci rok czasu, ale
przez ten rok twoje serce musi zostać czyste, a potem oddasz mi swoją duszę,
zasadzę ją przy moich korzeniach i będziesz tu żyć ze mną. Wyślę ciebie i
chłopca tam gdzie będziecie mogli żyć w szczęściu, ale to zależy tylko od
ciebie- szepnęło stworzonko i usiadło spokojnie. Powtarzała w myślach jego
propozycję i przygryzała delikatnie wargę. Czy różniło się to coś od tego że
tamten koleś chciał ją poświęcić?
-Tu będziesz żyć, tyle że już nie jako człowiek- znów się
odezwało. Przełknęła cicho ślinę i znów spojrzała na chłopca. Mogła mieć
jeszcze rok życia, rok czegoś wspaniałego. Uśmiechnęła się do siebie i
odwróciła w stronę stworzonka.
-A więc żyj szczęśliwe przez ten rok- znów się odezwało,
a ona zrobiła zdziwioną minę. Poczuła jak pień zza jej pleców znika, a ona sama
zaczyna upadać. Ale nie poczuła zderzenia z ziemią, czuła jak świat zaczyna
wirować. Zamknęła powieki, a po chwili poczuła coś mokrego na policzkach.
Otworzyła oczy i szybko podniosła twarz z mokrej trawy. Padał deszcz a nią aż
wstrząsało od zimna. Rozejrzała się momentalnie i zauważył ze chłopiec dalej
nieprzytomny leży koło niej. Nie wiedziała co się właśnie stało, ani gdzie się
znajduję. Było ciemno, padał deszcz a ona zamarzała z zimna.
-Gomen?- usłyszała kobiecy głos i przestraszona spojrzała
w tamtą stronę. Ujrzała dziewczynę z latarką i parasole. Jej białe oczy
spoglądały na nią niepewnie, ale po chwili podbiegła do niej i kucnęła.
-Czy coś się stało?- zapytała widząc nieprzytomnego
chłopca.
-Nie ja, gdzie jestem?- zapytała otulając się rękoma.
-W Tokio- odparła dziewczyna. Widząc jednak przemoczoną
dziewczynę, podała jej swoją bluzę po czym pomogła jej wstać. Dobudziły
chłopca, który musiał niestety iść o własnych siłach. Nie znała ich, ale nie
bała się ich wziąć do swojego mieszkania, przecież nie zostawi ich na ty
deszczu bez dachu nad głową.
Odkąd wrócił do domu, zjadł coś na szybko i udał się do
szpitala. Nie wiedział już ile tu siedzi, ale wiedział że dość długo. Patrzył zamyślonym
wzrokiem na blondynkę znajdującą się na łóżku. Miała uśmiech na twarzy
zajadając się winogronem. Jemu zaś nie było tak do śmiechu. Znów to zrobiła,
tym razem jednak bardzo skutecznie skoro ściągnęła go aż tutaj.
-Chcesz trochę?- podała mu jedno winogrono. Koszula zsunęła
się z nadgarstka pokazując delikatnie czerwone
bandaże. Skrzywił się na ten widok, a on to widząc szybko zakryła nadgarstki.
-Nie musiałaś tego robić- powiedział oschle, co rzadko mu
się zdarzało. Dziewczyna od razu posmutniała i przyłożyła dłonie do piersi.
-Inaczej byś mnie nie odwiedził- szepnęła smutno.
-Shion, przestań zachowywać się jak dziecko- powiedział
zrezygnowany i chciał wstać ale ona szybko go chwyciła i pocałowała w usta. Odepchnął
ją delikatnie, a po jej policzkach popłynęły łzy.
-Kiedy ja cię kocham, tak bardzo!- niemalże krzyknęła w
jego stronę, a jej drobne rączki zacisnęły się na kołdrze. Westchnął i zaczął
kierować się w stronę drzwi.
-Dla mnie jesteś niczym młodsza siostrzyczka, wybacz- po
tych słowach wyszedł z jej Sali i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o nie i znów
westchnął. Słyszał jej płacz, jej krzyk by wrócił, ale nie mógł dalej jej
traktować jak małe dziecko, którym nie była. Sasuke wtedy miał rację, gdy mówił
że źle się to skończy i kończyło się to zawsze źle. Shion znał odkąd był dzieckiem,
była dość chorowita wiec sienią opiekował. Mieszkała koło niego więc znali się
od zawsze, ale potem zaczynała być coraz bardziej zazdrosna, robiła sobie
krzywdę przez co zawsze musiał być przy niej, a teraz? Teraz żałuje że nie
potrafi powiedzieć temu wszystkiemu dość.
I kolejna notka za nami. Mam nadzieję ze są odpowiedzi na
większość waszych pytań. Że wam się podoba i jest w miarę dłuższa :]
Co do postaci Shion to jeśli oglądaliście pierwszy film
Naruto Shippuuden to jest to główna bohaterka.
Mam nadzieję że mimo iż tak mało osób się odzywa to że
więcej was czyta moje wypociny. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało pytajcie,
zawsze jak znajdę czas to odpowiem :}